Jak to jest z naszą inicjatywą – oczami “sympatyka”


Działamy nieco ponad dwa lata, a już zyskaliśmy grono wiernych “sympatyków”, którzy z wielkim poświęceniem czytają i komentują nasze posty. Skromność tych osób każe im skryć się za pseudonimami. Jednak doceniając ich wytrwałość, postanowiliśmy zebrać spostrzeżenia i rady, jakich nam udzielają. I pomimo, że jesteśmy nudni a nasze wpisy wywołują mdłości u naszych wielbicieli –prawdopodobnie jest to sympatia równa uzależnieniu, bo nadal wytrwale nas śledzą.

TAJEMNICA

Pierwsze, jakże trafne spostrzeżenie – pojawiliśmy się nagle i nie wiadomo, skąd. Tak, przyznajemy, nie zapowiedzieliśmy się, nie zapytaliśmy nikogo o pozwolenie, czy możemy się pojawić ani nie napisaliśmy do nikogo prośby o pozwolenie na rozpoczęcie działalności. Cóż za faux pas! Naszych "sympatyków" nurtuje też pytanie, powtarzane wielokrotnie: gdzie byliście wcześniej??? Czy to oznaka żalu za czasem straconym – bo czasem bez nas?
Nie dość tego, że się nie zapowiedzieliśmy, to jeszcze ukrywamy się na facebooku i spotykamy się w tajemnicy przed mieszkańcami. A jednak udało się nas znaleźć, żeby post skomentować! Więc może jednak niezbyt starannie się ukrywamy?
Zdajemy sobie sprawę, że gdy się kogoś lubi, to chce się z nim spędzać jak najwięcej czasu, stąd pewnie ten zarzut, że nie informujemy mieszkańców o naszych spotkaniach. Jak to się stało, że nasi "sympatycy" przeoczyli wszystkie nasze zaproszenia do wspólnej pracy i spotkań? Spotkaliśmy się również z uwagą, że za nasze tajne spotkania płacą mieszkańcy – ojojoj, czyżby sknerstwo?
I ostatnia tajemnica – nie wiadomo, w czyim interesie protestujemy. No tak, nie możemy przecież protestować przeciwko czemuś, z czym MY się nie zgadzamy. Rozumiemy, że słusznym i właściwym jest protestowanie na zlecenie. Czyżby to kolejny wyraz miłości – zazdrość? 

DZIAŁALNOŚĆ

Część naszych fanów, chyba w pierwszej fazie zauroczenia, idealizuje przedmiot westchnień, przypisując nam moce i sprawczość, o której nawet nam się nie śniło: mamy chęć rządzenia, a wręcz rządzimy Włodawą i uzgadniamy przebieg robót w mieście.
Czasami te uczucia, pewnie ze względu na ich siłę, są ambiwalentne – bo te same osoby wytykają nam, że nie wiemy, co robimy, robimy wielkie afery o nic i doprowadzamy to miasto do ruiny.
Z kolei inni "sympatycy" twierdzą, że nie spełniamy ich oczekiwań (czyżby uczucie bladło?) - siedzimy cicho, A TRZEBA ZAJĄĆ SIĘ: polityką Lasów Państwowych, sprzątaniem w mieście, sprzątaniem nad jeziorem, sprzątaniem całej okolicy, podlewaniem drzew i krzewów, plewieniem miejskich rabat, opiekowaniem się konkretnym drzewem, sianiem łąk i sadzeniem roślin – za własne pieniądze. Szczególnie powinniśmy zająć się bałaganem na działkach prywatnych, musimy przy tym pamiętać, że wchodzenie na taką działkę to przestępstwo.

WYRAZY SYMPATII I UZNANIA

Przytoczmy bukiet komplementów, jakich nam nie szczędzą nasi "sympatycy". Niektóre kwiatki dostajemy wielokrotnie, tu ograniczymy się do wymienienia ich rodzajów:
Nie jesteśmy ekologami a ekooszołomami. Bawimy się w pseudoekologię i pseudopolitykę i to jest obrzydliwe. Szczekamy jak psy. Czepiamy się. Mieszamy. Terroryzujemy. Kłamiemy, oczerniamy, jesteśmy fałszywi i wyjątkowo nieuczciwi. Jesteśmy nierzetelni i złośliwi. Brakuje nam kompetencji. Jesteśmy nienormalni. Szurnięci. Walnięci. Wredni. Podli. Dziadowscy. Śmieszni. Leniwi. 

ZALECENIA DLA NAS

Musimy się douczyć, bo do tej pory nie znane jest nam pojęcie „przerośnięte drzewo”.

ZALECENIA INTERNAUTÓW DLA BURMISTRZA

“Daj im popalić! Pogoń ich!”
Ze szczególnymi podziękowaniami dla najwytrwalszych sympatyków: Zmienna Tożsamość, Wielkie Ambicje, Wędrowniczek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rewitalizacja Czworoboku - artykuły

HISTORIA O TYM, JAK MIESZKAŃCY BRONIĄ DRZEW NA WYROST I WIESZAJĄ PSY NA ZDP I WUOZ, czyli po co pytacie i robicie szum?

O książce "Miasto szczęśliwe" Charlesa Montgomery'ego i zielonej dzielnicy Vauban we Fryburgu Bryzgowijskim